Info

Suma podjazdów to 128 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Sierpień7 - 0
- 2017, Lipiec3 - 1
- 2017, Czerwiec7 - 0
- 2017, Maj3 - 8
- 2017, Kwiecień4 - 0
- 2017, Marzec15 - 1
- 2017, Luty7 - 1
- 2017, Styczeń3 - 0
- 2016, Grudzień1 - 1
- DST 14.52km
- Teren 2.00km
- Czas 00:42
- VAVG 20.74km/h
- VMAX 40.43km/h
- Temperatura -2.0°C
- Sprzęt Accent CX - ONE
- Aktywność Jazda na rowerze
DO PRACY LODOŁAMACZEM Accent CX ONE
Sobota, 25 lutego 2017 · dodano: 26.02.2017 | Komentarze 0
Po ostatnich przygodach z glinianym błotem, postanowiłem nie zjeżdżać z asfaltu. Jednak wstaję rano i widzę, że mnie całkowicie zasypało śniegiem, a rtęciosłup wskazuje minus 4 stopnie.
Gizmo201 też planował wyjazd rowerem. Podpowiedział, że w lesie błota nie powinno być, a jeśli już to przymarznięte.
Podjąłem decyzję: jadę do pracy najkrótszą drogą przez las.
W lesie przyjemnie i przejezdnie chodź z niespodziankami. Accent okazał się dobrym lodołamaczem, bo było sporo zamarzniętych i nie widocznych kałuż pokrytych śniegiem. Wjeżdżałem w nie i lód się rozkruszał i trzeszczał wniebogłosy niczym stado rozjuszonych bestii rozszarpujących mój pojazd, a spod koła, zawartość kałuży wylatywała przede mnie. Ciężko je było zlokalizować - lód przykryty pod śnieżnym puchem.
Jechało się przyjemnie i szybko. Powoli przywykam, że nawet zimą można jeździć ostro i nie pochorować się. Oby tak dalej. Jedynie spowalnia mnie jeszcze oddech. A właściwie wstrzymywanie się przed większym wysiłkiem, aby się nie zasapać i nie nałykać zimnego powietrza. Choć i tak sapie i dyszę, a chwilami serce wali mocno po chwilowych sprintach lub energicznych podjazdach, to i tak staram się wykonywać płytkie wdechy otworem gębowym i nie przesadzać z tempem.
Co ciekawe z pracy wracałem już nie zimą, a wiosną, gdyż po śniegu nie było już śladu, oprócz pozostałości: krystalicznie czystej wody wypełniającej przydrożne rowy. Było widać w nich dno - trawiaste dywany - COŚ PIĘKNEGO. Ale w drodze powrotnej pojawiły się inne niespodzianki, ale o tym już w następnym wpisie.
Tymczasem zapodaję filmik lodołamacza w akcji wymieszany z ujęciami z powrotu do domu. Fajnie widać różnicę jak w ciągu dnia może zmienić się aura.
Gizmo201 też planował wyjazd rowerem. Podpowiedział, że w lesie błota nie powinno być, a jeśli już to przymarznięte.
Podjąłem decyzję: jadę do pracy najkrótszą drogą przez las.
W lesie przyjemnie i przejezdnie chodź z niespodziankami. Accent okazał się dobrym lodołamaczem, bo było sporo zamarzniętych i nie widocznych kałuż pokrytych śniegiem. Wjeżdżałem w nie i lód się rozkruszał i trzeszczał wniebogłosy niczym stado rozjuszonych bestii rozszarpujących mój pojazd, a spod koła, zawartość kałuży wylatywała przede mnie. Ciężko je było zlokalizować - lód przykryty pod śnieżnym puchem.
Jechało się przyjemnie i szybko. Powoli przywykam, że nawet zimą można jeździć ostro i nie pochorować się. Oby tak dalej. Jedynie spowalnia mnie jeszcze oddech. A właściwie wstrzymywanie się przed większym wysiłkiem, aby się nie zasapać i nie nałykać zimnego powietrza. Choć i tak sapie i dyszę, a chwilami serce wali mocno po chwilowych sprintach lub energicznych podjazdach, to i tak staram się wykonywać płytkie wdechy otworem gębowym i nie przesadzać z tempem.
Co ciekawe z pracy wracałem już nie zimą, a wiosną, gdyż po śniegu nie było już śladu, oprócz pozostałości: krystalicznie czystej wody wypełniającej przydrożne rowy. Było widać w nich dno - trawiaste dywany - COŚ PIĘKNEGO. Ale w drodze powrotnej pojawiły się inne niespodzianki, ale o tym już w następnym wpisie.
Tymczasem zapodaję filmik lodołamacza w akcji wymieszany z ujęciami z powrotu do domu. Fajnie widać różnicę jak w ciągu dnia może zmienić się aura.