Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pedro86 z miasteczka Ossy. Mam przejechane 1667.88 kilometrów w tym 193.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.39 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 128 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pedro86.bikestats.pl
  • DST 23.80km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 17.20km/h
  • VMAX 40.57km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Accent CX - ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z misji Z ATRAKCJAMI :-o

Sobota, 18 lutego 2017 · dodano: 18.02.2017 | Komentarze 0

Zaczyna padać. Nie szkodzi. Prócz tego, że widzę krople nieco przeszkadzające na wizjerze i słyszę stukanie o kask, nie odczuwam innych niedogodności ani przemakania czegokolwiek. Jednak trasę powrotną obieram nieco inną. Chcę sprawdzić przejezdność lasu koło Wymysłowa.

W między czasie na skrzyżowaniu pod Piekarami Śląskimi poprzez gest wyrażam słowa uznania, za prawidłowe zareagowanie na mój widok, czyli zatrzymanie się w poniższej sytuacji. Zanosiło się na to, że wymusi moje pierwszeństwo, ale jednak ostro zahamował i się zrehabilitował. Dałem mu LAJKA ;). Niby oczywiste, że powinien mi ustąpić, łaski nie robi, ale wiemy jak jest, nie wszyscy ustępują, albo się wciskają na siłę, więc nagradzanie lajkiem może okazać się bardziej pedagogiczne niż zwracanie uwagi, żeby sobie okulary kupił (w dzisiejszych czasach większość goni za lajkami).



No cóż, jadę dalej przez centrum Piekar Śląskich. Przyspieszona akcja serca. Poza tym trochę paruje wizjer. Nic specjalnego.

W końcu w Dobieszowicach odbijam na Wymysłów. SKRÓTEM :D. Początkowo sielanka i jakieś urozmaicenie w porównaniu do asfaltowej wstęgi.





Nie wiem jednak kiedy sielanka się skończyła. Najpierw jedna kałuża, druga, błotko znowu kałuża. Cóż. porysowany wizjer i pochylona, rozluźniona pozycja na rowerze  utrudniają patrzenie w odległy przód (brak samochodów, chwila zrelaksowania) i mówię BASTA. Nie da się jechać. co się dzieje. Zatrzymuję się podnoszę przyłbicę i głowę zadzieram do góry i patrzę przerażony, na drogę, po której właśnie jechałem:



Przede mną nie było lepiej. Ale cóż. Przygoda przygoda, każdej chwili szkoda :). Byle by tylko się nie przewrócić. Bieluszkowi nie spodobało się to, w co go wpakowałem. Zaczął zrzędzić, yyy to znaczy rzęzić i skrzypieć od błota , który wszedł tu i ówdzie w jego czułe punkty. 

Dojechałem na skraj lasu w Wymysłowie. Początkowo było tylko błoto. Śniegu nie widziałem, ale po wjechaniu w las na wzniesienie na horyzoncie widać było na ścieżce lód i śnieg. Więc postanowilem ominąć las kierując się na Siemonię. Piękny asfalcik, jeszcze piękniejsze domy, niestety asfalt się skończył i było mega błocisko w połączeniu z lodem!



Chwilami wolałem jechać po lodzie, po którym teoretycznie spokojnie da się przejechać, niż ugrzęznąć w błocie. To było dobre do czasu, gdy odkryłem, że ten lód się łamał pod naszym ciężarem i rower wpadał do wody, a ja miałem ZONKA wymalowanego na twarzy. O nie. Tego już za wiele. Ponownie schodzę z roweru i dokonuję analizy:









Nie ma opcji. Trzeba maszerować. Kuśtykając poboczem jak pijany, przyznałem się Bieluchowi, że ma rację, że mogłem jechać przez las gdzie był śnieg. Jak by było ślisko, to najwyżej bym też maszerował, ale przynajmniej byłoby trochę czyściej po śniegu.

Mimo wszystko dotarliśmy do asfaltu. Kolejne kilka kilometrów upłynęlo bez większych przygód. Po odstawieniu roweru do garażu oceniam, że dzięki błotnikom przykrywającym dość szczelnie koła, miałem brudne jedynie buty i nogawki na odcinku 20 cm. Plecy i reszta czyściutkie. Choć nie przepadam wizualnie za błotnikami, to te nie rażą zbytnio w oczy no i działają rewelacyjnie. BRAWO.

Co do roweru, wystarczyły ręczniki papierowe aby z grubsza przywrócić go do porządku. Rama, widelce, błotniki, korby, pedały wytarłem z błota lub wody i przede wszystkim obręcze. Stan tych ostatnich utwierdził mnie w przekonaniu, że chyba warto było kupić lepsze klocki hamulcowe. Miejsce styku klocków z obręczą było kompletnie czarne tak jak i reszta obręczy. A powinna być srebrna, pobrudzona okay, ale chyba nie aż tak, że metalu nie widać. Oryginalne klocki wtarły brud w obręcz.  Papierem ładnie wypucowałem obręcze od razu póki nawilżone.






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]